Refleksje Piotra Szymca – byłym kulturystą cz.2

Refleksje Piotra Szymca – byłym kulturystą cz.2

Zapotrzebowanie na przeciwnika

W kulturystyce istnieje coś takiego, co nazywamy mierzeniem się z własnym organizmem. Ktoś, kto nie uprawia tego sportu, nie ma pojęcia, jak ciężka jest ta walka, bo niełatwo pokonuje się samego siebie, a taki właśnie cel kulturyści sobie stawiają. Dojrzały człowiek ma świadomość tego, co robi i jakie zdarzają się przeszkody na drodze do osiągania sukcesu. Tak jest w każdej dziedzinie życia, że trzeba z pokorą znosić niekoniecznie miłe niespodzianki, których nam życie czasami przysparza.

Piotr Szymc

Piotr Szymc

Gorzej jest wtedy, gdy ktoś zatrzymał się na etapie narcyza i trudno mu z tego wyjść. Taka filozofia życiowa sprawia, że narcyz figuruje bez przerwy na pierwszym planie, liczą się tylko jego wzloty i upadki, przyrosty i spadki masy mięśniowej, a rodzina pełni tylko rolę tła, które musi wysłuchiwać gorzkich żalów. Myślę, że samo podnoszenie ciężarów to jeszcze nie wszystko, co umożliwia doskonalenie się w tej wąskiej specjalizacji sportowej. Koniecznie trzeba znajdować czas na refleksję, podczas której warto analizować swoje stany psychiczne. Oczywiście, do tego trzeba dojrzeć – im wcześniej, tym lepiej.

O dojrzewaniu bez osłonek

Tak się składa, że mężczyzna dojrzewa dopiero w latach „późniejszych”. Najlepiej odczuwam to na samym sobie. Osiemnaście lat temu, gdy urodziła się moja córka, byłem okropnie młody pod względem psychicznym, wręcz nieprzygotowanym do pełnienia roli ojca. Teraz oczekuję drugiego dziecka, niebawem stanę się jego ojcem, ale to już jest zupełnie inna sytuacja. Mam poczucie przygotowania do tej roli, bo stałem się dojrzały nie tylko „na piśmie”, ale też życiowo. Ta dojrzałość sprawiła, że mam coraz lepszy kontakt psychiczny ze swoją osiemnastoletnią córką, razem z nią uprawiamy różne sporty, coraz lepiej się rozumiemy i coraz chętniej przebywamy razem. To wszystko przyczynia się do budowania dobrej atmosfery rodzinnej i tak trzeba to rozumieć.

Masa ze szkodą dla zdrowia

Jako kulturysta ważyłem niewiele ponad setkę (przy 183 cm wzrostu). Wtedy grałem też w drugoligowej drużynie piłki ręcznej i trzymałem względną dietę, więc byłem sprawny i szybki. Nie tylko sylwetka liczyła się dla mnie, chciałem sprawiać też wrażenie człowieka bardzo wysportowanego i w jakimś procencie taki byłem. W każdym razie sprawność bardzo sobie zawsze ceniłem.

Dzisiaj z obawą patrzę na tych, którzy na pierwszym planie stawiają masę. Ja ich rozumiem, bo miewałem podobne „okienka” w życiorysie, ale wtedy nie wiedziałem tego, co wiem dziś. Absolutnie nie mam powodów do przeciwstawiania się budowaniu dużej masy mięśniowej w kulturystyce czy w Strong Man, jednak gdyby ktoś szukał u mnie rady, to proponuję raczej utrzymywanie sylwetki wysportowanej. Taka sylwetka pozwala na znacznie więcej niż sylwetka „zmasowana”. Gdy obniżyłem swoją wagę, zacząłem nawet jeździć do lasu i tam biegać, mimo że kiedyś nie lubiłem biegania. No, a dobre zdrowie też nie czuje się najlepiej w dużej masie mięśniowo-tłuszczowej.

Spis treści:

 

Refleksje Piotra Szymca – byłym kulturystą cz.1

Refleksje Piotra Szymca – byłym kulturystą cz.2

Refleksje Piotra Szymca – byłym kulturystą cz.3

Refleksje Piotra Szymca – byłym kulturystą cz.4

Refleksje Piotra Szymca – byłym kulturystą cz.5

Facebook Comments
1 comment

Artykuły użytkownika

Najnowsze

Najczęściej komentowane

Facebook Comments